ALL preT Okłamuję resztki własnego sumienia, A gdy patrzę w jej puste przekrwione oczy, Zastanawiam się smutny w słabości milczenia Czy to Bóg, czy Szatan taką ją stworzył. Spłacam dług wobec życia, a stawka jest sroga. Nie rozumiem przyczyn lecz cel jasno widzę. W każdym cierpieniu do radości jest droga, Wiem to, póki świat oglądam przez szybę. Podły chłód kaleczy do szpiku kości, Który twardo memu ciału rzuca wyzwanie. Najwięcej ciepła dają ludzie prości, Bądźmy więc nimi, okryci w niepamięć. Godło: worldahead Siostro Każdego dnia rano chcesz znać ciepło mego ciała Jak nikt podłączasz mnie, odłączasz mnie I płuczesz do samego wnętrza; Wysysasz ze mnie krew z czułością w lateksowych rękach, A ja - myślisz głupi - nienawidzę tego miejsca. Każdy poranek zwiastuje długi dzień; Nużące kroplówki: glukoza, potas, NaCl; Ciśnienie, ciężar ciała, bilans płynów. Zapytaj o coś jeszcze. - Tak, to okropne miejsce. Godło: worldahead Wola istnienia A jednak płonny stał się trud Z nadziei robić sobie tarczę, Z wielkiej wiary kirys tłuc, Samotną szarżą iść w zaparte. Słabości cnotę gną do ziemi, A nieśmiertelnych nie ma cnót, Tak samo żal i brak nadziei Ołowiem stał się słabych nóg, Lecz jestem człowiek, z Boga twór, Bez kończyn pełznę resztką sił, A gdy ich braknie będzie wola, Pragnienie życia, nowy bóg. Godło: worldahead Lizard King Chodź ze mną słodka, do krain rozpaczy, Biletem szaleństwo wspólnych uniesień, Co raz zasnęło, to znów się podniesie, Więc stwórzmy gwiazdozbiór miłosnych dwuznaczeń. Oplotę Cię słodka, bluszczem zielonym, Stos mych gałązek rozgrzeje ci brzuch, We wszystkich najmniejszych rozniecę ruch Mięśniach, w pijanym rytmie wyśnionym. To nie jest ta noc gdy słodko zasypiasz, Zapach cię zdradza w komnatach pościeli, Włosami przygaśniesz, udami rozkwitasz. Jednak poranek wyzuty z nadziei, Dopadnie nas wkrótce i gniewnie zapyta, Czemuśmy się znowu tak zapomnieli? Godło: worldahead To była ta pora To była ta pora gdy słońca już nie ma, A świat wciąż jest jednak barwami zasnuty; Wkrada się nieśmiało pod moje buty Cieniutka granica nocnego uśpienia. Jak pawi wachlarz ta łuna na niebie W najcieplejszych barwach prowadzi do domu, Nie przytłacza, lecz cieszy poezja ogromu, Że odnajdę tam ślad stóp twych i ciebie. I widziałem Cię, byłaś mą Wenus w czerwieni, Ze wszystkich jej wcieleń najdelikatniejszą, W chabrów koronie stokrotnej nadziei. Od Fidiasza marmurów zdawałaś się bielszą, Barw olejnych tłumiłaś grę wszelkich odcieni, Tylko czemu w tym pięknie oplotłaś się śmiercią? Godło: worldahead